Kategoria

Zapowiedzi


sty 06 2008 Brutal Legend
Komentarze: 0
zapowiedź gry:

Brutal Legend

Tim Schafer usiądzie kiedyś z wnuczętami przed kominkiem i opowie im, co dziadek zmajstrował za młodu: The Secret of Monkey Island, Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge, Day of the Tentacle, Full Throttle, Grim Fandango, Psychonauts. O Brutal Legend może niekoniecznie, wszak to tytuł z kategorii wiekowej 18+. Jego najnowsza produkcja, w pełni trójwymiarowa gra akcji, będzie drugim tytułem studia Double Fine Productions, które Schafer założył w 2000 w San Fransisco po przepracowaniu 8 lat dla LucasArts.

Schafer robi gry niebanalne, które nie zawsze odnoszą marketingowy sukces, jednak zostają docenione przez branżę. Taki właśnie los spotkał Psychonautów – pierwszy tytuł Double Fine. Gra zachwyciła krytyków, została obsypana nagrodami za najbardziej oryginalny pomysł, najśmieszniejszą i najciekawszą grę, a sprzedała się w 400.000 egzemplarzy (dane z lipca 2007). Za co została uhonorowana tytułem najlepszej gry, w którą nikt nie grał. Miejmy nadzieję, że za Brutal Legend Schafer po raz drugi takiej nagrody nie otrzyma.

Zaczęło się od Black Sabbath

Schafer mając dziesięć lat usłyszał kawałek Iron Man Black Sabbath i dziecię nie było już nigdy takie samo. Gra o kształcie Brutal Legend majaczyła w głowie Tima od blisko dekady. Zresztą zainteresowanie metalową poetyką Tim ma we krwi – wszak to Amerykanin, ale o norweskich korzeniach. Studio Double Fine nie bez trudu znalazło wydawcę – Sierrę, która nie przestraszyła się „mitologii metalu”, estetyki zaczerpniętej wprost z okładek, koncertów i fanowskich koszulek. Ani Jacka Blacka.

Aktor i muzyk Jack Black (po lewej), protoplasta głównego bohatera Brutal Legend: Eddiego Riggsa (po prawej).

Bohater Brutal Legend, Eddie Riggs, przykładny metalowiec, marzy, by wystąpić na scenie. Pogrywa nawet na gitarze elektrycznej, jednak jako techniczny znanej kapeli musi zadowolić się podpinaniem kabli. Chłopak nosi kutą w metalu sprzączkę od paska przypominającą jako żywo czaszkę z albumów Motorhead, którą, jak się okazuje, zamieszkuje paskudny demon. Eddie niechcący budzi demona, gdy podczas strojenia gitary rani dłoń, a kilka kropel jego krwi spływa wprost na klamrę. Demon przenosi się wraz z Eddiem do alternatywnego świata, w którym fani ciężkich brzmień dopatrzą się bezpośrednich nawiązań do najbardziej kultowych kapel i płyt ostatnich 40 lat.

Jak nie toporem go, to gitarą

Świat, do którego trafia Eddie, niegdyś kolebka heavy-metalowych tytanów, niosących wszelkiej formie życia we wszechświecie swoją muzykę, chyli się ku upadkowi. Bogowie wyruszyli nieść heavy metal do innych wymiarów, a pod ich nieobecność światem zajęły się demony. Jednak udręczeni mieszkańcy nie tracą nadziei, że (zgodnie z legendą) pewnego dnia pojawi się wybawiciel. Pojawia się Eddie Riggs i z miejsca dostaje angaż do roli boga metalu, który nauczy miejscowych nowoczesnych technik wojennego rzemiosła, zjednoczy rozproszone „plemiona” miłośników rocka i poprowadzi lud przeciwko demonom. Eddie ma słabe pojęcie o wojennej taktyce, ale całkiem, całkiem odnajdzie się w roli lidera. W zebraniu rockowej armii pomoże mu rodzeństwo Lars i Lita Halford. Nie istnieją porządne legendy bez porządnego wątku romansowego, tak też Eddie w nowej rzeczywistości odnajdzie i miłość – w postaci eterycznej Ophelii.

Kiedy topór to zbyt mało, przeciwników należy poczęstować solówką na gitarze elektrycznej.

Drogę do sławy usłaną tonami demonów do posiekania ułatwi Eddiemu oburęczny topór, którym nasz techniczny, ku swojemu zaskoczeniu, posługuje się po mistrzowsku. I gitara – zabójcza broń, na której wygrywane przez Eddiego solówki będą cieszyły ucho gracza, a przy okazji odstraszą, spalą albo też zjednają wrogów. Spory w rozmiarach świat Brutal Legend, Eddie będzie przemierzał na nietoperzych skrzydłach lub na swoim Harleyu Deuce, który przyda się też np. do rozjeżdżania demonów... Nie. Zdecydowanie, to nie będzie gra dla dzieci, a ESRB już pewnie szykuje komunikat o jej zgubnym wpływie na odbiorców. Do przemierzania drogi i rozjeżdżania tego i owego na owej drodze Eddie będzie miał również do dyspozycji heavy metalowy autobus. Gadżet, dzięki któremu Riggs wyruszy w trasę wraz ze swoją małą armią, którą skompletuje z członków subkultur takich jak heavy metalowcy, goci, rockersi, punkowcy, emo, harleyowcy. Na polu walki, oprócz starć jednego na jeden, gracz będzie mógł zarządzać zgromadzoną armią, a także współpracować z jej członkami, a z kolei każdego z nich będą cechowały inne umiejętności. Harleyowcy obrzucą przeciwników koktajlami mołotowa, a dziewczyny, wymachujące bronią na kształt bagnetu skrzyżowanego z rurą wydechową choppera, koncertowym sposobem można będzie sadzać sobie na barana – i do boju. W tej rockowej armii znajdzie się też medyk na Harleyu. I w tym momencie dochodzimy do creme de la creme całej gry, a mianowicie gwiazd.

Motorhead, Judas Priest i Jack Black

W rolę Kill Mastera, szamana na Harleyu, który uzdrawia rannych swoimi basowymi solówkami, wcieli się Ian „Lemmy” Kilmister z Motorhead. To nie koniec. Jednemu z głównych przeciwników Eddiego, fruwającemu na swoich włosach generałowi Lionwhyte’owi, swojego głosu użyczył Rob Halford z Judas Priest. Do grona dubbingujących dołączy też Ronnie James Dio.

Postać głównego bohatera, Eddiego Riggsa, wspomaga Jack Black – hollywoodzki aktor, prześmiewca, znany z dubbingu Lenniego w Rybkach z ferajny, ról w filmach Szakal, Telemaniak, Przeboje i podboje, Szkoła Rocka, a także jako założyciel rockowego zespołu Tenacious D. Na tym jednak rola Blacka w Brutal Legend nie kończy się. Aktor współpracuje z ekipą Double Fine Productions dbając o odpowiedni poziom czarnego humoru i muzyczne smaczki.

Tych drugich na pewno nie zabraknie. Już teraz wiadomo, że w grze usłyszymy utwory Black Sabbath, Judas Priest, KISS, Candlemass, a także zupełnie nowe, skomponowane na potrzeby Brutal Legend. Nad całością strony muzycznej pieczę sprawuje Peter McConnell, który tworzył przez 10 lat ścieżki dźwiękowe do gier LucasArts.

Gra zostanie wydana na 360-kę oraz PS3. Jak do tej pory planów wydania wersji pecetowej nie ma, ale Tim Schafer nie mówi „nie”.

Patrycja „Soleil Noir” Rodzińska

 

NADZIEJE:

poczucie humoru Schafera dobrze wróży Brutal Legend; wyśmienita ścieżka dźwiękowa; niezwykły świat heavy-metalowych marzeń sennych.

 

OBAWY:

jeden tytuł niedocenionej gry za Psychonautów Tim Schafer już ma na swoim koncie.

 

FOCHY:

phi, tylko na konsole?

 XBOX 360

 

supertitokamil : :
sty 06 2008 Brutal Legend
Komentarze: 0
zapowiedź gry:

Brutal Legend

Tim Schafer usiądzie kiedyś z wnuczętami przed kominkiem i opowie im, co dziadek zmajstrował za młodu: The Secret of Monkey Island, Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge, Day of the Tentacle, Full Throttle, Grim Fandango, Psychonauts. O Brutal Legend może niekoniecznie, wszak to tytuł z kategorii wiekowej 18+. Jego najnowsza produkcja, w pełni trójwymiarowa gra akcji, będzie drugim tytułem studia Double Fine Productions, które Schafer założył w 2000 w San Fransisco po przepracowaniu 8 lat dla LucasArts.

Schafer robi gry niebanalne, które nie zawsze odnoszą marketingowy sukces, jednak zostają docenione przez branżę. Taki właśnie los spotkał Psychonautów – pierwszy tytuł Double Fine. Gra zachwyciła krytyków, została obsypana nagrodami za najbardziej oryginalny pomysł, najśmieszniejszą i najciekawszą grę, a sprzedała się w 400.000 egzemplarzy (dane z lipca 2007). Za co została uhonorowana tytułem najlepszej gry, w którą nikt nie grał. Miejmy nadzieję, że za Brutal Legend Schafer po raz drugi takiej nagrody nie otrzyma.

Zaczęło się od Black Sabbath

Schafer mając dziesięć lat usłyszał kawałek Iron Man Black Sabbath i dziecię nie było już nigdy takie samo. Gra o kształcie Brutal Legend majaczyła w głowie Tima od blisko dekady. Zresztą zainteresowanie metalową poetyką Tim ma we krwi – wszak to Amerykanin, ale o norweskich korzeniach. Studio Double Fine nie bez trudu znalazło wydawcę – Sierrę, która nie przestraszyła się „mitologii metalu”, estetyki zaczerpniętej wprost z okładek, koncertów i fanowskich koszulek. Ani Jacka Blacka.

Aktor i muzyk Jack Black (po lewej), protoplasta głównego bohatera Brutal Legend: Eddiego Riggsa (po prawej).

Bohater Brutal Legend, Eddie Riggs, przykładny metalowiec, marzy, by wystąpić na scenie. Pogrywa nawet na gitarze elektrycznej, jednak jako techniczny znanej kapeli musi zadowolić się podpinaniem kabli. Chłopak nosi kutą w metalu sprzączkę od paska przypominającą jako żywo czaszkę z albumów Motorhead, którą, jak się okazuje, zamieszkuje paskudny demon. Eddie niechcący budzi demona, gdy podczas strojenia gitary rani dłoń, a kilka kropel jego krwi spływa wprost na klamrę. Demon przenosi się wraz z Eddiem do alternatywnego świata, w którym fani ciężkich brzmień dopatrzą się bezpośrednich nawiązań do najbardziej kultowych kapel i płyt ostatnich 40 lat.

Jak nie toporem go, to gitarą

Świat, do którego trafia Eddie, niegdyś kolebka heavy-metalowych tytanów, niosących wszelkiej formie życia we wszechświecie swoją muzykę, chyli się ku upadkowi. Bogowie wyruszyli nieść heavy metal do innych wymiarów, a pod ich nieobecność światem zajęły się demony. Jednak udręczeni mieszkańcy nie tracą nadziei, że (zgodnie z legendą) pewnego dnia pojawi się wybawiciel. Pojawia się Eddie Riggs i z miejsca dostaje angaż do roli boga metalu, który nauczy miejscowych nowoczesnych technik wojennego rzemiosła, zjednoczy rozproszone „plemiona” miłośników rocka i poprowadzi lud przeciwko demonom. Eddie ma słabe pojęcie o wojennej taktyce, ale całkiem, całkiem odnajdzie się w roli lidera. W zebraniu rockowej armii pomoże mu rodzeństwo Lars i Lita Halford. Nie istnieją porządne legendy bez porządnego wątku romansowego, tak też Eddie w nowej rzeczywistości odnajdzie i miłość – w postaci eterycznej Ophelii.

Kiedy topór to zbyt mało, przeciwników należy poczęstować solówką na gitarze elektrycznej.

Drogę do sławy usłaną tonami demonów do posiekania ułatwi Eddiemu oburęczny topór, którym nasz techniczny, ku swojemu zaskoczeniu, posługuje się po mistrzowsku. I gitara – zabójcza broń, na której wygrywane przez Eddiego solówki będą cieszyły ucho gracza, a przy okazji odstraszą, spalą albo też zjednają wrogów. Spory w rozmiarach świat Brutal Legend, Eddie będzie przemierzał na nietoperzych skrzydłach lub na swoim Harleyu Deuce, który przyda się też np. do rozjeżdżania demonów... Nie. Zdecydowanie, to nie będzie gra dla dzieci, a ESRB już pewnie szykuje komunikat o jej zgubnym wpływie na odbiorców. Do przemierzania drogi i rozjeżdżania tego i owego na owej drodze Eddie będzie miał również do dyspozycji heavy metalowy autobus. Gadżet, dzięki któremu Riggs wyruszy w trasę wraz ze swoją małą armią, którą skompletuje z członków subkultur takich jak heavy metalowcy, goci, rockersi, punkowcy, emo, harleyowcy. Na polu walki, oprócz starć jednego na jeden, gracz będzie mógł zarządzać zgromadzoną armią, a także współpracować z jej członkami, a z kolei każdego z nich będą cechowały inne umiejętności. Harleyowcy obrzucą przeciwników koktajlami mołotowa, a dziewczyny, wymachujące bronią na kształt bagnetu skrzyżowanego z rurą wydechową choppera, koncertowym sposobem można będzie sadzać sobie na barana – i do boju. W tej rockowej armii znajdzie się też medyk na Harleyu. I w tym momencie dochodzimy do creme de la creme całej gry, a mianowicie gwiazd.

Motorhead, Judas Priest i Jack Black

W rolę Kill Mastera, szamana na Harleyu, który uzdrawia rannych swoimi basowymi solówkami, wcieli się Ian „Lemmy” Kilmister z Motorhead. To nie koniec. Jednemu z głównych przeciwników Eddiego, fruwającemu na swoich włosach generałowi Lionwhyte’owi, swojego głosu użyczył Rob Halford z Judas Priest. Do grona dubbingujących dołączy też Ronnie James Dio.

Postać głównego bohatera, Eddiego Riggsa, wspomaga Jack Black – hollywoodzki aktor, prześmiewca, znany z dubbingu Lenniego w Rybkach z ferajny, ról w filmach Szakal, Telemaniak, Przeboje i podboje, Szkoła Rocka, a także jako założyciel rockowego zespołu Tenacious D. Na tym jednak rola Blacka w Brutal Legend nie kończy się. Aktor współpracuje z ekipą Double Fine Productions dbając o odpowiedni poziom czarnego humoru i muzyczne smaczki.

Tych drugich na pewno nie zabraknie. Już teraz wiadomo, że w grze usłyszymy utwory Black Sabbath, Judas Priest, KISS, Candlemass, a także zupełnie nowe, skomponowane na potrzeby Brutal Legend. Nad całością strony muzycznej pieczę sprawuje Peter McConnell, który tworzył przez 10 lat ścieżki dźwiękowe do gier LucasArts.

Gra zostanie wydana na 360-kę oraz PS3. Jak do tej pory planów wydania wersji pecetowej nie ma, ale Tim Schafer nie mówi „nie”.

Patrycja „Soleil Noir” Rodzińska

 

NADZIEJE:

poczucie humoru Schafera dobrze wróży Brutal Legend; wyśmienita ścieżka dźwiękowa; niezwykły świat heavy-metalowych marzeń sennych.

 

OBAWY:

jeden tytuł niedocenionej gry za Psychonautów Tim Schafer już ma na swoim koncie.

 

FOCHY:

phi, tylko na konsole?

 XBOX 360

 

supertitokamil : :